sobota, 11 października 2014

O czwartym etapie

Rano niemieckie śniadanie, a wcześniej niemieckie budzenie :) O 6.00 otwierają się drzwi, wchodzi hospitaliero Klaus i mówi: "bitte aufstehen".  Wychodzę jeszcze po ciemku, chociaż już po 7.00, przechodzę przez Pampelunę. Piękny zwodzony most i brama. Nie pada, słońce wschodzi nad autostradą. Wspinam się na przełęcz pielgrzyma. Zdjęcie i dalej w dół. Bardzo ciężko, pełno błota. Zaczyna lać.....
Wokoło super: migdałowce, oliwki i inne których nie znam :) Dalej ogrody z pomidorami, papryką i podobno cykorią. Dochodzę mokry i śmierdzący. Tu gdzie dzisiaj śpię schodzą się trzy szlaki, w pokoju ludzie, których widzę pierwszy raz. Jutro start o 6.30, bo trzeba trochę przyspieszyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz