Sobota. A mnie budzą Koreańczycy swoim szeleszczeniem o 4.30. Zakładają latarki na głowy i idą. Po co ?
Od 6.00 już się nie dało dłużej leżeć w łóżku, więc wstaję i o 6.30, z latarką na głowie w las :)
Teren słabo zaludniony, wioski jak wymarte: zarośnięte place zabaw, wygląda to strasznie. Tobi mówi, że to miasta duchów. Jak z dzikiego zachodu. Kościoły albo zamknięte, albo zrujnowane. .......
Są też piękne nowe miasta z placami zabaw, parkingami, pięknymi nowymi drogami, 1000 mieszkań, wszystkie puste. W San Juan stary klasztor. Obok w barze proporczyk z Polski Nabieram wody.
Po 8 godz. marszu dochodzę do Cardenuela Riopico. Dwie albergi. Wybieram Municiposl, tzn. państwowa, miejska. Na drzwiach kartka: będę o 16.00 . O 16.30 ciągle nie ma nikogo. Ponieważ na dole jest bar, czekają ze mną miejscowi emeryci. Kiedy pytam, o której ktoś przyjdzie, odpowiadaj, że jak przyjedzie to przyjdzie :)
Przychodzi o 17.00 :) Jak byście nie wiedzieli, jestem w Hiszpanii :):):)
Kąpię się. Dochodzi Antonio i Tobi. Idziemy do baru się zintegrować z miejscowymi.:) W telewizji Real-Levante., 85 minuta 5:0
Jutro Burgos. Msza Św. w katedrze. Mam nadzieję. że się uda.
Dobrej niedzieli Kochani.
Miasto duchów? Brrr.... ;/
OdpowiedzUsuń