Witajcie.
Pisałem wczoraj o górach. No i się zaczęło. ......
Rano wystartowałem z pięknej albergi w Astordze. Po drodze jeszcze trochę Gaudiego, ( budował nie tylko w Barcelonie). Później już pola i kilka małych wiaseczek u podnóża gór. Szlak lekko zaczął się wznosić. Pogoda piękna, ostatnie kwiaty na polach przed srogimi górami. Na końcu jednej z wiosek płot, a na nim masa krzyży zrobionych przez pielgrzymów. Coraz wyżej i wyżej. Ostatnie 6 km mnie dobiło. Stromo po kamieniach z resztką sił. Na rezerwie :-) Doszedłem do Foncebadon. Bardzo ciekawa wioska. 15 lat temu mieszkała tu jedna rodzina. Wszyscy pozostali mieszkańcy wyjechali. Domy popadły w ruinę. Kościół się zawalił. Camino ożywiło ją ponownie. Foncebadon jest ostatnią miejscowością przed bardzo trudną do przejścia przełęczą. Wielu się tu więc zatrzymuje, by rano, z pełnymi siłami, ruszyć na przełęcz.
Alberga jest w...........kościele. Odrestaurowany i przebudowany służy pielgrzymom. Koszt: donativo, tzn. co łaska. Hospitaliera, Maria, jest wolontariuszką. Po wielu rodzinnych tragediach postanowiła zmienić swoje życie. Jeździ po świecie i pomaga innym. W Indiach opiekuje się dziećmi ulicy, w Barcelonie starszymi osobami. Wszystko za fri. Tylko w zamian za jedzenie i mieszkanie. Tu, pomagając pielgrzymom, odpoczywa. " Nie planuj, żyj dniem dzisiejszym"- mówi. Robi dla nas, 5 osób, kolację. Nie wiem co będzie, ale pachnie wyśmienicie. Albergę zamykają za 3 dni. Otworzą w kwietniu. Miałem szczęście. Pozostaną prywatne, po 10 € za noc.
Jutro czeka mnie chyba najtrudniejszy etap. Czeka też krzyż, pod którym zostawię mój kamień, niesiony z domu. Symbolizuje grzechy człowieka, których pozbywa się na pielgrzymce.
Dziękuję za wsparcie. Jest mi coraz bardziej potrzebne. ....
Do jutra.
wtorek, 28 października 2014
Etap dwudziesty pierwszy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz