piątek, 31 października 2014

Etap dwudziesty czwarty

Dzisiaj była tylko La Faba. Nie bez powodu ten etap często uznaje się za najtrudniejszy. Najgorsze było jednak to, że ostatnie 6 km, kiedy człowiek jest już ekstremalnie wykończony, było masakrycznym podejściem.
W sumie jednak etap piękny. Kilka wiosek z otwartymi kościołami :-), wspaniałe widoki, ciekawe miejsca.  Zrobiłem jeszcze zdjęcie miastu we mgle. Po 5 km marszu, na polu pogadałem trochę z kolegą :-)
W kościołach bardzo często plakaty z JP II. Bardzo Go tutaj lubią.  To w końcu nasz Papież, w 1982 r. na nowo rozbudził Camino de Santiago.
Jutro dalszy ciąg gór. W Polsce święto. Trochę mi żal, że nie będę mógł pójść odwiedzić grobów moich bliskich.  Tu, w Hiszpanii też jest święto. Zapalę znicz tutaj.

czwartek, 30 października 2014

Etap dwudziesty trzeci

Na początku jedno zdjęcie z samego rana.  Zamek na prawdę imponujący.  Po wyjściu z miasta, 5 km, znowu pola, ale już gęściej zaludnione. Wioski i miasta były co kilka km. W jednym z miasteczek przydrożna kapliczka. Otwarta.  Zajrzałem, a w środku obraz Jezusa Miłosiernego. Kawałek Polski.....
Dalej już prawie wszystkie kościoły otwarte. W jednym z nich spotykam figurę Św. Barbary. Pozdrawiam wszystkich górników.
Przy wyjściu z miasta Cacabelo mały stop. W dużej winiarni można za 1.50 € spróbować różnych gatunków wina. Dodatkowo dostsję jeszcze Tapas-rodzaj zapiekanki z ziemniaków, jajka i warzyw.  Nawet dobre. Wina nie piję dużo, bo przede mną jeszcze sporo drogi. Po 6 godz docieram do Villafranca de Bierzo. Miasteczko u podnóża gór, które jutro czekają na moje nogi :-)
Miasto bardzo ciekawe.  Nazywane " Małym Santiago". Za miastem jest, ciężka do przejścia przełęcz Cebreiro.  Dlatego wielu pielgrzymów, szczególnie chorych,  tutaj kończyło swoją drogę. Oni mieli prawo do tych samych odpustów, jakie otrzymali pielgrzymi docierający do grobu apostoła w Santiago.  Tutaj, w kościele Iglesia de Santiago, drzwi główne są otwierane tylko w latach jubileuszowych. Tak jak w bazylice w Santiago de Compostela.
Tutaj wszystkie kościoły są pootwierane. Ale w każdym ktoś zawsze jest. Z kimś takim,  studentką wolontariuszką, rozmawiałem na temat zamkniętych kościołów na pielgrzymim szlaku. Okazuje się, że kościoły padają w Hiszpanii ofiarą wielu kradzieży. W wielu z nich są bardzo cenne zabytki. A więc. ......
Powiedziala mi też, że dalej już wszystkie będą otwarte.  Bowiem ostatnie 200 km to pielgrzymie minimum :-)
Żeby dodać compostelkę, trzeba choć tyle przejść.  Dokładnie 200 km na rowerze,  albo 100 km piechotą.  Coś czuję, że będzie tłoczno.
Dziękuję jeszcze raz za wszelkie wsparcie. Jest mi coraz bardziej potrzebne :-)

środa, 29 października 2014

Etap dwudziesty drugi

Piekny, choć bardzo trudny.
Najpierw był Cruz de Ferro.  Najwyższy punkt Camino. Tutaj zostawiłem kamień spod mojego domu.  Dlaczego tu zostawia się te kamienie ? Nikt do końca nie wie. Może dlatego, że tu jest najbliżej nieba na Camino  :-)  Góra kamieni jest ogromna.  Było zimno i wiało. Pogoda nas do tej pory rozpieszczała. Ale już po godzinie wzeszło słoneczko i wszystko wróciło do normy :-)
No i zaczęły się góry.  Masakra jakaś.  Same kamienie, strome i wąskie ścieżki.  Za to widoki piękne. Kolana wysiadają, ale iść trzeba.
Co kilka km malownicze wioski.  Można się zatrzymać na espresso.
Wreszcie po 27 km dzisiejszy cel: Pomferrada. Bez obaw, dziś nie będzie o Rzymianach :-)
Za to o Templariuszach. W Pomferradzie jest bowiem jeden z najpiękniejszych zamków Templariuszy. Byli tu od XI w. dla obrony pielgrzymów.
O 20.00 udało mi się być na Mszy Świętej.  Na koniec było osobiste błogosławieństwo dla pielgrzymów.
Już nie długo.  Nogi niosą mnie coraz szybciej. Dom coraz bliżej. ............

wtorek, 28 października 2014

Etap dwudziesty pierwszy

Witajcie.
Pisałem wczoraj o górach.  No i się zaczęło. ......
Rano wystartowałem z pięknej albergi w Astordze. Po drodze jeszcze trochę Gaudiego, ( budował nie tylko w Barcelonie). Później już pola i kilka małych wiaseczek u podnóża gór.  Szlak lekko zaczął się wznosić. Pogoda piękna, ostatnie kwiaty na polach przed srogimi górami. Na końcu jednej z wiosek płot, a na nim masa krzyży zrobionych przez pielgrzymów. Coraz wyżej i wyżej.  Ostatnie 6 km mnie dobiło. Stromo po kamieniach z resztką sił. Na rezerwie :-) Doszedłem do Foncebadon. Bardzo ciekawa wioska.  15 lat temu mieszkała tu jedna rodzina. Wszyscy pozostali mieszkańcy wyjechali. Domy popadły w ruinę.  Kościół się zawalił. Camino ożywiło ją ponownie. Foncebadon jest ostatnią miejscowością przed bardzo trudną do przejścia przełęczą. Wielu się tu więc zatrzymuje, by rano, z pełnymi siłami, ruszyć na przełęcz.
Alberga jest w...........kościele. Odrestaurowany i przebudowany służy pielgrzymom. Koszt: donativo, tzn. co łaska. Hospitaliera, Maria, jest wolontariuszką. Po wielu rodzinnych tragediach postanowiła zmienić swoje życie.  Jeździ po świecie i pomaga innym.  W Indiach opiekuje się dziećmi ulicy, w Barcelonie starszymi osobami.  Wszystko za fri. Tylko w zamian za jedzenie i mieszkanie. Tu, pomagając pielgrzymom, odpoczywa. " Nie planuj, żyj dniem dzisiejszym"- mówi. Robi dla nas, 5 osób, kolację. Nie wiem co będzie, ale pachnie wyśmienicie.  Albergę zamykają za 3 dni. Otworzą w kwietniu. Miałem szczęście.  Pozostaną prywatne, po 10 € za noc.
Jutro czeka mnie chyba najtrudniejszy etap. Czeka też krzyż, pod którym zostawię mój kamień, niesiony z domu. Symbolizuje grzechy człowieka, których pozbywa się na pielgrzymce.
Dziękuję za wsparcie.  Jest mi coraz bardziej potrzebne. ....
Do jutra.

poniedziałek, 27 października 2014

Etap dwudziesty

Witajcie.
Oj dzisiaj sporo się działo. Najpierw szedłem 10 km przez pola kukurydzy. Chyba większe od Marzeny i Darka :-) Jak sięgnąć okiem, wszędzie kukurydza. Popatrzcie jak to się zmienia: najpierw winorośle, potem warzywa, teraz kukurydza. A jutro już góry. Ale przed jutrem było dzisiaj :-) Jak skończyły się pola kukurydzy, wszedłem na przedmieścia miasta Hospital Orbiedo. Coś dla Dominika: turnieje rycerskie, jarmarki itd. Piękne miasto. Po kawce 17 km do dzisiejszego celu: Astorga. Ale po drodze były kłopoty  ze znalezieniem właściwego kierunku. Czasami właściciele barów, które nie lażą na szlaku, zmieniają oznakowanie tak, żeby trzeba było przejść obok nich. Na jednym z miejsc postojowych piękne róże, ( Ania co ty na to :-)) Na wejściu do miasta jeszcze zdjęcie ze spragnionym pielgrzymem.

   Asturga Augusta. :-) znowu ci Rzymianie. :-) Ważne miasto w imperium. Na przecięciu szlaków handlowych i u podnóża gór. W mieście cała masa rzymskich pozostałości, między innymi kamień milowy. Ponieważ zrobiłem tu duuuuuuuże zakupy, musiałem zmienić plecak :-) Miasto ma piękny rynek z ratuszem.  Jest też znanym miejscem produkcji czekolady.  Nawet jest tu jej muzeum. Spróbowałem, pyyyyyychota. Były wschody, to dziś zachód słońca.  A klucz w mojej ręce jest z......,  a zgadnijcie :-)

niedziela, 26 października 2014

Etap dziewiętnasty

Po pięknym Leon pozostały już tylko wspomnienia :-)
Po Mszy Świętej w katedrze i 9 km marszu prze miasto, z ciekawostkami, ( Karol dla Ciebie ), wszedłem znowu na pola. Po drodze kilka ciekawych miejsc. Szczególnie spotkanie z Miguelem zapadło mi w pamięci.  W jednej z wiosek stał przy drodze i oferował owoce i pyszny, świerzo wyciskany sok dla pielgrzymów.  Na stoliku stało pudełko.  Na nim napis: ' wszystko co łaska' . Rozmawiałem z nim trochę.  Nie ma pracy.  Owoce ma od brata.  Pytał mnie jak daleko idę.  Odpowiedziałem, że do Santiago. Powiedział, że Camino to nie droga do Santiago.  Camino to to, co  codziennie spotykasz na drodze: ludzie,  zdarzenia.  Wielu z nich już nigdy nie spotkasz. Fajny gość.  Taki filozof z hiszpańskiej prowincji :-)
Po drodze jeszcze udało się zajrzeć do piwnicy z winami u jednego z gospodarzy.  Spoko,  nawet nie skosztowałem.  W takim upale, po winie daleko bym nie doszedł.
Alberga ok. Buty wietrzą się już na jutro.
Pięknie tu, ale w Czyżowicach piękniej :-) :-)

sobota, 25 października 2014

Dygresja - etap osiemnasty

Zobaczcie jak pięknie wygląda katedra wieczorem.  Szukałem informacji o Mszy Świętej. Na tablicy tylko godziny zwiedzania.  Katedra jest ogrodzona wysokim płotem. Przed płotem spora kolejka. Pytam o Mszę.  Nikt nie wie o co chodzi. W końcu dowiaduję się, że będzie koncert.
No cóż, Msza jest jutro o 9.30, mówi pani sprawdzająca bilety na koncert. Mam podejść do małych drzwi z boku i mnie wpuszczą. Wchodząc głównymi przeszkadzał bym turystom. zwiedzającym katedrę. 
Dobrej nocy :-)