Dzisiaj była tylko La Faba. Nie bez powodu ten etap często uznaje się za najtrudniejszy. Najgorsze było jednak to, że ostatnie 6 km, kiedy człowiek jest już ekstremalnie wykończony, było masakrycznym podejściem.
W sumie jednak etap piękny. Kilka wiosek z otwartymi kościołami :-), wspaniałe widoki, ciekawe miejsca. Zrobiłem jeszcze zdjęcie miastu we mgle. Po 5 km marszu, na polu pogadałem trochę z kolegą :-)
W kościołach bardzo często plakaty z JP II. Bardzo Go tutaj lubią. To w końcu nasz Papież, w 1982 r. na nowo rozbudził Camino de Santiago.
Jutro dalszy ciąg gór. W Polsce święto. Trochę mi żal, że nie będę mógł pójść odwiedzić grobów moich bliskich. Tu, w Hiszpanii też jest święto. Zapalę znicz tutaj.
piątek, 31 października 2014
Etap dwudziesty czwarty
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dziękujemy Bogu, że szczęśliwie pokonałeś ten trudny etap, Jutro modlitwa nad grobami naszych bliskich, a potem tradycyjne rodzinne spotkanie u cioci Marysi, będziemy z Tobą. Szczęść Boże!
OdpowiedzUsuń