Witajcie. Dzisiejszy etsp był dziwny. Najpierw szło się 20,2 km przez pola. Bez jakiegokolwiek baru, wsi czy miasta. Dobrze, że zatankowałem wody. Po drodze tylko pewien szczególny pielgrzym, chyba zakonnik i traktory z dziwnymi maszynami. ( Darek na pewno wie do czego :))
Pierwsza wioska i wreszcie kawa. Jeszcze tylko 13 km i na mecie dzisiejszego etapu. Na dzisiejszym etapie było kilka kościołów, wszystkie zamknięte :( Jak zwykle na Camino :(:(:(
Po drodze jeszcze ruiny klasztoru z 1080 r. Droga prowadzi dokładnie tak jak przed 1000 laty, przez środek klasztoru.
Po zajęciu łóżka w alberdze, idziemy z Antonio na piwko :). Do piwka dodają kiełbaski.
Jeszcze jedna dygresja: wczoraj wieczorem, po wyłączeniu Wifi w alberdze, usiadłem z Marią-Hospitaliero. Kobieta ok. 60-ki. Biegle mówi po angielsku. Dziwne jak na Hospitaliero z państwowej albergi :). Okazało się, że jest wziętym adwokatem z Madrytu. Ma własną kancelarię. Tu przyjechała odpocząć. Na miesiąc. Oprócz sprzątania, ( również toalet:)), opatrza odciski pielgrzymom. Rano zrobiła dla wszystkich śniadanie. Jedliśmy przy walcach Strausa.
Mówi, że najlepiej się odpoczywa służąc drugim. Niesamowite. ...
Dziękuję Wam wszystkim.
Za SMS-y, telefony, wpisy. Bardzo mi pomagacie !
Do jutra......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz