Monte de Gozo było zamknięte. Poszedłem więc te ostatnie 8 km i o 13 zameldowałem się w biurze pielgrzyma. Odebrałem compostelkę i po wszystkim. ............
Łza się w oku kręci. 30 dni, 800 km....... to już tylko wspomnienie.
Ostatni etap był w deszczu, mgle i po asfalcie. Równolegle z nami szło znowu wielu turystów. Choć udało się spotkać ciekawą osobę. Kobieta z małą, 3 letnią córeczką z Tonga. Szła z dzieckiem od Ponferrady. Przeszła przełęcz O Cebreiro. !!!
Santiago jak to miasto pontnicze :-) Masa sklepików, barów, hoteli. Stare miasto ciekawe.
Do katedry chcę pójść jutro.Teraz jestem mokry, brudny i śmier......cy. :-) Poza tym muszę znaleźć albergę, bo z plecakiem nie wolno wchodzić. Trzeba się spieszyć, bo zaczyna mocniej padać. Chyba będzie niezła burza.
Albergi tu drogie i kiepskie. Przyzwyczaiłem się po drodze do czegoś innego. Ale o ile po drożej mogłem iść dalej, to tu po prostu muszę zostać :-)
czwartek, 6 listopada 2014
Etap trzydziesty
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Chwała Panu! Dla nas rodziców to też ogromna radość, ale i ulga. Szczęść Boże do zobaczenia w domu.
OdpowiedzUsuńJeszcze 3 lata temu można było wejść z plecakiem.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to przeczytasz jeszcze i nie wiem jak będzie z Tobą. Przed mszą o 12-tej bodajże (ta msza za pielgrzymów) czytane jest kto skąd szedł. Ile osób z jakiego kraju z jakiej miejscowości. To było bardzo zaskakujące i miłe, tylko że my odebraliśmy compostelkę przed mszą, a nie dzień wcześniej, nie wiem jak będzie u Ciebie.
Dziękuję Ci Olku za wpisy, te ostatnie dni, Twoje wpisy, były jak dobry serial, który się chciało oglądać i oglądać. Serial który się już widziało i przeżyło, ale ciągle bliski i wzruszający. Cieszymy się z Tobą i spokojnego powrotu do domu! Niech Pan Cię prowadzi cały czas!